Bardzo zła obsługa,recepcjonista kazał mi, abym nauczył się bułgarskiego,atrakcji zero,wszystko po najtańszej linii oporu.Gość jest traktowany jako zło konieczne, poniżej poziomu krytyki. Wyżywienie, wszystko stare odświeżane. Napoje podrabiane z automatycznych dozowników, jeżeli zabraknie to już od trzech dni leci woda, przekąski to 1,5 godziny obrzydliwe lody oraz kanapki z obślizgłą wędliną i starymi bułkami.Drink wygląda tak: Kelner nalewa trochę wódki a resztę podrabianej coli dolewasz z automatu w którym jej zabrakło. Po drinku dwie godziny w kibelku... . W pokoju żonę pogryzło robactwo, czarne podobne do szczypawek. Może coś jeszcze na temat 500 metrów do plaży. Mianowicie 500 metrów? Może w lini prostej, a właściwie pionowej, ponieważ obiekt jest położony jakieś 600-700 metrów nad poziomem morza i piesza droga to około 2 kilometry przez mękę najlepiej mieć sprzęt do wspinaczki i dobrą kondycję. Jest to usypana ścieżka i porobione niby schody zejść jest ciężko ale wejść dla zwykłej kobiety odradzam . Byliśmy z Biura podróży Adriatyk. Dodam jeszcze, że brak jakiejkolwiek osoby zajmującej się Polakami.Najlepiej naucz się bułgarskiego, bo po rosyjsku i angielsku będziesz miał ciężko się porozumieć.Jedyny plus to basen i pokój. Plaża wąska około 5 metrów szerokości i bardzo krótka przy samym wysokim urwisku, uwaga aby coś nie spadło na głowę.Nikomu nie polecam.